Bez kategorii

Złapać wiatr w dziurawe żagle

Mój mąż przypomniał mi dzisiaj słowa pieśni kościelnej-„nasze plany i nadzieje, coś niweczy raz po raz…”. Wprawdzie mówił to w kontekście innej sprawy, ale doskonale pokazuje, jak bardzo nasze plany muszą byc elastyczne. Najczęściej wymyślona przez nas droga nagle skręci w chaszcze(lepszy wariat bo łatwiej się wygrzebać, a jak potrzeba to i schować), albo zakończy nad urwiskiem(a nie każdy ma ochotę skoczyć i zapiewać „widziałem orła cień..”).

Podjęłam po raz tysięczny postanowienie, że ruszę z kopyta, aż wyrwę dziurę w asfalcie. Wiecie, takie postanowienie okołoowulacyjne, gdzie całe ciało krzyczy -działamy, głowa ma setki pomysłów i energii do ich realizacji i masz ochotę skoczyć na konia i pocwałować w dal (chociaż może ten skok na konia, to mało szczęśliwe powiązanie ze słowem „okołoowulacyjne”). No w każdym razie, odezwał się we mnie Spidermen, Batman i krecik, czeski przyjaciel wszystkich zwierząt, razem wzięci i podjęłam się kilku wiążących zadań.
Po pierwsze-zgubić wiele kilo. Zadanie prawie niewykonalne. Za każdym razem, moje okrągłe ciałko, buntuje się przeciwko diecie i ćwiczeniom. W Toruniu ogłoszono casting do programu dla grubasów, gdzie biedaki pod groźbą kary finansowej, są zobowiązani do ćwiczeń i diety, pod okiem fachowców, no i oczywiście do zgubienia wagi. Zgłosiłam się i przegrałam. No trudno….

No to będę chodzić.
Do samego przedszkola, by odprowadzić córkę mam 30 min w jedną stronę, x4=2h czystego ruchu. Plus zakupy itd-czułam się wygrana. Mam powód by chodzić (spacery kompletnie mnie nie podniecają, bo mam wrazenie straty czasu).Po kilku dniach-zapalenie przyczepu rozcięgna w obu stopach i ból taki, że mam ochotę wisieć jak nietoperz, byle nie dotknąć nogami ziemi.
Minęłą owulacja, czas rozpędu skończył się urwiskiem…….., więc grzecznie moczę nogi w wodzie z sianem owsianym, które mój mąż dla mnie przygotowuje i warzę maść na 7 boleści, bo jakoś ulżyć sobie muszę….

A inne postanowienia?Te zwolniły tempo, ale dzieją się, dzieją.
Ja chyba nie jestem stworzona do zrywów.

A Wy? Co Was mobilizuje?Co robicie jak mimo tak wielu chęci, Wasza droga planów nagle skręca?

Szeptunka Maria
Ps
Mój mąż bardzo się zbuntował, że w postach jest przedstawiany jako obżeracz zgłodniałych, łamacz noży z serwisów babci itd. Oznajmiam, że mój mąż także gotuje, zbiera mniszki na syrop (i jak podkreśla, robi to tylko ze względu na głębokie uczucia jakie żywi do mnie), czesze włosy córkom, a przy tym nic nie traci ze swej męskości i samczej siły.
:*
Ps.2.
Dalsze perypetie sportowe są opisane w http://zioloweszepty.pl.webx4.d2.cz/2018/10/18/o-moim-zrywie-cwiczeniowym/

Szeptunka Maria

Jestem kobietą, która postanowiła iść pod prąd, jeśli chodzi o trendy w medycynie akademickiej, szybkim żywieniu i “nowoczesnym” prowadzeniu domu. Skutecznie pokazuję, że można uwolnić się w swoim domu od komercyjnej chemii do sprzątania i sklepowych kosmetyków, leczyć substancjami naturalnymi. Jako wielodzietna matka, jestem przykładem, że można pogodzić macierzyństwo, pracę, hobby i prowadzić swoje życie zgodnie ze swoim sumieniem.

You may also like...

2 Comments

  1. Wchodzę sobie na forum, a tu taki ciekawy wątek. Fajne macie podejście do niektórych spraw. Jak dobrze, że ludzie są tak różnorodni, w przeciwnym razie umarlibyśmy z nudów.

    1. Szeptunka Maria says:

      i mnie cieszy ta różnorodność

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *