Są domy, w których powiedzenie „wchodzi jak nóż w masło” nabierają nowego znaczenia. Mój komplet sztućców drży na samą myśl, że mąż będzie smarował chleb. Należy on do gatunku „nożołamacze”.
I słyszę wciąż to samo-„bo maslo było twarde, poza tym to chyba te noże są stare i metal już nie taki….”.A to przesież rosyjska „nówka, nierdzewka”, którą można odkręcać śruby w gąsienicach czołgu….
Z resztą nie tylko straty w nożach. Widelce gubią zęby jak marynarze po szkorbucie, śruby łepki, a łyżki mają powykręcane trzonki jak serpentyny na balu.
A w domu dorasta kolejne pokolenie metaloniszczycieli.
U Was też bywają takie straty czy to tylko ja miałam „szczęście”, natrafić na potomków łamaczy podków?