Problem niskiego ciśnienia pod kątem psychiki
Problem niskiego ciśnienia pod kątem psychiki, jest bardzo rzadko poruszany w zielarskiej literaturze. A jeśli już, to bardzo często są to, te same informacje, pochodzące z tego samego źróła.
Trochę głębiej potraktowano temat w trzech pozycjach:
-Niskie ciśnienie krwi-Gerhard Leibold
-Ziołolecznictwo Ojców Bonifratrów-O. Teodor Książkiewicz
-Leczenie naturalne – Nina Grella
Na tych książkach oprę swój dalszy wywód.
Ci co cierpią na hipotonię, wiedzą jakie to fatalne uczucie, kiedy wstajemy rano z koszmarnymi zawrotami głowy i potrzebujemy więcej niż chwili, by sprawdzić godzinę na budziku, czy na pewno trzeba wstawać.
Powodów niskiego ciśnienia jest wiele.
Autorzy podają, że główne powody niskiego ciśnienia to: niedowaga (ja jestem doskonałym przykładem, że i otyli mają niskie ciśnienia), brak ruchu powodującego zwiększanie tętna do 60-80% maxymalnego czyli dla 30-50 latków między 125-150x/min, okres pokwitania (8-10rż) dojrzewania 14-16rż, i początki menopauzy (40-49rż) czy andropauzy (>50rż).
A nasze myślenie czy ma wpływ? Problem niskiego ciśnienia pod kątem psychiki omawiany jest bardzo rzadko.
Zaskoczyło mnie , że autorzy upatrują większość hipotonii jako wyniku destabilizacji psychicznej.
Zwrócono uwagę, że „człowiek, który ma wrażenie, że nie potrafi poradzić sobie w życiu, jest jakby omdlały wobec codziennych konfliktów, problemów i wymagań, szybko kapituluje, ma w sobie mało konsekwencji i siły przebicia, a cześcią odpowiedzialności za swoje życie obarcza innych, (..)nie żyje aktywnie(…) lecz dryfuje na fali życia” ma najczęściej niskie ciśnienie.
Gerhard Liebold upatruje przyczynę takiej pasywnej postawy wobec życia w nieprawidłowym wychowaniu lub późniejszych doświadczeniach życiowych powodujących utratę wiary w siebie i umiejętności brania odpowiedzialności za własne czyny.
Jeśli chodzi o dzieciństwo, to głównym problemem niby jest surowe i powodujące zniechęcenie wychowanie, zabijające wiarę w siebie i swoje możliwości lub sytuacja całkiem przeciwna, kiedy nadmierna nadopiekuńczość, rozpieszczanie i rozwiązywanie problemów za dziecko, uczą dojrzewającą psychikę lęku przed problemami, omijania konfliktów i wycofania.
Jeśli chodzi o problemy nabyte w dorosłości to na pierwszy plan wysuwają sie rozczarowania i przeżycia zwiazane z porażkami w sferze uczuciowej czy zawodowej, które pomniejszają zdolność do prowadzenia aktywnego życia i sprzyjają bierności.
Autor oczywiście bierze też pod uwagę, że jest możliwa sytuacja odwrotna, kiedy niskie ciśnienie ma inne pierwotne przyczyny, a dopiero potem dochodzi do braku wiary we własne siły i pogłębienia hipotonii.
To takie ciągłe wyciszenie organizmu, powoduje w naszym układzie wegetatywnym pobudzenie układu przywspółczulnego odpowiedzialnego za relaks, nawet w momencie kiedy współczulny powinien stanąć na baczność i zakrzyknąć „do roboty”.
Pierwsza rada, zwłaszcza dla osób które mają rano zawroty głowy-przed wstaniem (nie zrywamy się od razu jak tygrys na łowy). Intensywnie rozciągamy sie na leżąco, przeciągamy, starając się ponapinać poszczególne mięśnie, kilkakrotnie silnie wyprostowujemy i zginamy ręce i stopy. W ten sposób budzimy ospały współczulny, by wrzucił drugi bieg. Dopiero wtedy wstajemy, siadamy najpierw, a potem ruszamy żyć dalej.
Na dzisiaj tyle. Temat uważam za otwarty i będą kolejne części, bo kilka osób zgłaszało się do mnie z prośbą, by go podjąć. Dzisiaj zostawiam niskociśnieniowców z zadaniem domowym. Przeanalizuj swoje myślenie, postawę życiową. Jeśli, uciekasz od problemów itd, to trzeba będzie się z nimi zmierzyć. Inaczej hipotonia będzie się pogłębiać i marnować Ci życie, a wszelkie próby leczenia będą tylko doraźne i krótkotrwałe.
Po dotychczasowych swoich doświadczeniach, wiem, że warto przeanalizować problem niskiego ciśnienia pod kątem psychiki.
Początkowo jest trudno, zacząć inaczej myśleć, zacząć mówić „nie, nie zgadzam się być ciągle z boku”. Tym bardziej,jeżeli uciekamy od konfliktów, ale warto, bo w końcu odzyskamy wolność.
W kolejnych częściach pojawią się sposoby na złagodzenie objawów hipotonii. Pamiętajmy jednak, że bez zdrowego dowódcy-mózgu i myślenia, nic nie zdziałamy. Nie bagatelizujmy psychiki!!!