Komu nie odpowiada temperatura lata i 28 stopni to stanowczo za mało, może dogrzać się przy kuchence, piekąc pankejki czyli placuszki. Szybkie do zrobienia i nawet smażenie idzie w rozsądnym tempie.
Składniki:
-1 i 1/2 szklanki kefiru, maślanki, jogurtu, zsiadłego mleka czyli czegoś z fermentem
-1/2 szklanki mleka
-2 jajka
-60 ml masła czyli ok 4 łyżki stołowe
-2 szklanki mąki (u mnie orkiszowa)
-1 łyżeczka proszku
-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
-szczypta soli kamiennej
-4 łyżeczki cukru, który mozna zamienić na inne słodziwo a nawet pominąć
-tłuszcz do smażenia-olej, smalec, klarowane masło
-miód do polania
Masło rozpuszczamy.
Żółtka dodajemy do miski i miksując zalewamy je gorącym masłem. Uwaga masło cienkim strumieniem, bo inaczej uzyskamy tłustą jajecznicę. Powstanie taka zółta gęstwinka ala majonez.
Dodajemy składniki płynne i miksujemy na niskich obrotach, bo w końcu i mikserowi należy się letnia praca na wolnym biegu. Gdyby okazało się, że fermentowanych płynów macie za mało, bez obaw, ze spokojnym sumieniem dajcie więcej mleka.
Teraz czas na sypkie. Do michy wszystko bez skrupułów i mieszamy dalej, az uzyskamy coś o konsystencji rzadkiego budyniu.
Nareszcie mamy okazję się dogrzać. Zapodajemy patelnię na kuchenkę, tłuszcz rozgrzewamy i nakładamy ciasta o średnicy śródręcza (kto by nie wiedział to dłoń bez palców)(musiałam się pochwalić, że jakiś medyczny termin znam ). Oczywiście jak sie zmieszczą na patelni 3 czy 4 takie placuszki to nie oszczędzajmy powierzchni i ciasno upakujmy ciasta kolejnych pankejkowych braciszków obok. Smażymy krótko na złoto obie strony, no chyba ze rozwiązujecie krzyżówkę i zapomnicie przekręcić biedaczków na plecki. Jakby nadal było Wam zimno to dłonie trzymamy nad patelnią i delektujemy się rozkosznym ciepełkiem
Potem polewamy miodem, syropem jakimś i mamy obiad z głowy.
Z tej porcji wychodzi ok 20 placuszków.
Doskonałe na ciepło, na zimno i półletnio.
Pozdrawiam
Szeptunka Maria