Nie ma przytulności domu bez zapachu świeżego chleba. U mnie już od wielu lat, pieczemy chleb. Początkowo był drożdżowy, tylko na pszennej mące, pieczony w automacie. Drobnymi krokami doszłam do momentu, kiedy już nie kupujemy chleba w sklepie, a ten domowy to wyrabiany ręcznie, na zakwasie żytniak, najczęściej razowy. Stary, porządny zakwas doskonale radzi sobie nawet z ciężką, żytnia mąką.
Przepis:
Na 1,5 kg mąki (mieszam różne albo daje samą żytnią) dodaje
0,5 szkl ziaren słonecznika
1 szkl płatków (orkiszowe, owsiane itd co pod ręką)
1 szkl otrębow,
1 szkl siemienia lnianego(jak wcześniej dałam mąki bezglutenowe to połowe siemienia mielę),
6 szkl wody letniej,
3 łyżeczki soli,
ok 400 ml zakwasu.
Wszystko bardzo porządnie wyrabiam i przekładam do natłuszczonych form (3xkeksówki – po 30 cm każda) a 400 ml odkładam do słoja jako kolejny zakwas. Nakrywam ściereczką i zostawiam na 8h do wyrośnięcia w temp pokojowej. Piekę 1h w 200 stop. C. bez termoobiegu. Jak ktoś chce mieć chrupiącą skórkę, to po upieczeniu, gorący chleb przeciera wilgotną ściereczką.
W moim domu, mistrzem wyrabiania i pieczenia chleba, jest mąż.