Jedni obchodzą Walentynki, inni uznają, że kochają cały rok i nie potrzebują do tego święta.
Cudownie jednak by było, by i jedni i drudzy, czuli się kochani, potrzebni i mieli do kogo się przytulić w gorszy dzień.
Dzisiaj podsłuchałam rozmowę dwóch staruszek psiapsiółek- Melancholijnej i Narwanej w autobusie:
Melancholijna-Dzisiaj te, no Walentynki są;
Narwana-Taaa, serduszka, sexy, misie, kwiatuszki…a jutro od nowa kłótnie i walenie po gębie, zdrady i oszustwa.
Melancholijna-Dawniej tak nie było
Narwana-Co nie było…A pamiętasz tą…Rano się kłócili, a w nocy to, aż okna trzeba było zamykać.
Melancholijna-A teraz my wszystkie wdowy….. i ani nie ma się z kim pokłócić, ani okien nie trzeba zamykać….
Bez względu na Wasz stosunek do Walentynek i św. Walentego, życzę Wam, byście co rano budzili się obok kochającego Was człowieka, a jak mieszkacie sami to byście byli pewni, że jesteście kochani, byście spotkali każdego dnia osobę, która wywoła na Waszych ustach uśmiech i głęboką radość w sercu oraz byście w trudnym dla siebie czasie nigdy nie czuli się opuszczeni i osamotnieni.
Dziękuję Wam, że jesteście.
Wasza Szeptunka Maria
Ps. Też polskie biedronki wywołują w Was miłe ciepło w środku?