Człowiek wstaje, wcale nie tak rano i chce zrobić mężowi 2 śniadanie, bo mu głupio, że on tyra od świtu,a ja nadal w stanie rozkładu,…… a tu nie ma chleba…
Szybkie przemyslenie ile czasu człowiekowi zajmą zakupy, ubranie się, uczesanie i przeanalizowanie w jakiej zrobić to kolejności i wychodzi, że trzeba piec i to na już.
Człowiek zagląda do lodówki, a tam mleka brak, maślanki czy innego fermentu mlecznego brak, więc szybkie bułki na maślance odpadają, mleczne odpadają i ręce opadają.
A nadal do sklepu iść się nie chce człowiekowi….
No i człowiek na bazie przepisów podejrzanych u innych i swoich powolnych i wcale nie tak wczesnorannych przemyśleń stworzył to:
6 bułek wielkości kajzerki:
Za nim zaczniesz robić-nastaw piekarnik na 180 stopni. Dłużej się nagrzewa, niż trwa przygotowanie bułek.
1,5 szklanki (375 ml) mąki orkiszowej, pszennej czy mieszanki bezglutenowej
1 łyżeczka (5ml) cukru
1/2 łyżeczki (2,5 ml) soli miałkiej/drobnej
7-8g suchych drożdży
3 łyżki (45ml) oleju/oliwy
180-190 ml mocno ciepłej wody, ale tak, by dało się ciasto wyrabiać ręką
ziarna dyni, słonecznika itd -mozna i do środka (ok 1 garści) i na wierzch do posypania
suszone zioła-pokrzywa, czarnuszka też spokojnie mozna dodać do ciasta, ale pod koniec wyrabiania na tzw ostatni ruch
Sypkie mieszamy w misce, dolewamy wode i olej, i kilkoma ruchami (5x max. w końcu dopiero wstaliśmy i człowiek nie chce się od nowa zmęczyć) wyrabiamy ciasto. Będzie lepkie, mięciutkie i lekko oklei rękę.
Ciasto dzielimy na 6 części i z każdej formujemy bułkę, ale bez zbytniego wygładzania, bo i tak urośnie.
I wkładamy do piekarnika na 25 minut.
W tym czasie człowiek może doprowadzić sie do ładu, umyć, ubrać i przygotować rzeczy, które na tą bułkę położy.
Po upieczeniu od razu wyciągamy i jak uwielbiamy się guzdrać, to studzimy, a jak nie przeszkadza nam lekki zakaluszek powstały po nożu w miękkim miąższu, to od razu smarujemy masłem, które się roztapia i kładziemy co tam chcemy.
Po czym pachnący człowiek może podać męzowi już nie takie całkiem poranne śniadanie, ale jakże wykwintnie wyglądajace i apetyczne.
Smacznego Mężu!
(pamiętajcie o uśmiechu nr 5, to wcale nie zauważy, że to nie całkiem poranne śniadanie, a poza tym zdziwi się, że nie od całkiem z rana jesteście jak skowronek)